A TO POLSKA WŁAŚNIE Zobacz większe

A TO POLSKA WŁAŚNIE

Nowy produkt



Autor: Piotr Zaborny

                                                                

368 str., format B-5



 

Więcej szczegółów

27,00 zł

Więcej informacji

Autor: Piotr Zaborny

 
… Żeby potencjalni czytelnicy rozumieli, po co piszę i dlaczego, akurat w taki sposób, interpretuję rzeczywistość społeczną, minioną i współczesną, uznałem, że wypada określić, które idee i czyny ludzkie najbardziej cenię oraz jakimi wartościami kieruję się w życiu. Krótko mówiąc, jakie jest moje credo pisarskie. Potrzeba określenia swojego podejścia do spraw społeczno-politycznych wynika z przedmiotu mojego pisarstwa, którym są niezwykli ludzie, osoby znaczące społecznie, ich idee i dokonania. Ludzie tacy wywoływali i często nadal wywołują emocje społeczne. Są przedmiotem podziwu i aprobaty, albo potępienia i sprzeciwu. Takimi byli ci, o których już pisałem, a więc m.in. M. Poniatowski, J. Wybicki, S. Staszic, ks. K. Drucki-Lubecki, król-car Aleksander I Romanow, N. Nowosilcow, A. Wielopolski, E. Kwiatkowski, W. Gomułka, S. Tymiński. Czasami zadawano mi pytanie, dlaczego piszę o kontrowersyjnych osobach. Odpowiadałem wówczas, że tacy wielcy polscy władcy, jak Mieszko I, Kazimierz Wielki czy Władysław Jagiełło także byli kontrowersyjni. Podobnie, odmiennie oceniali Polacy myśli i czyny dwóch zasłużonych dla odbudowy państwa polskiego w XX wieku adwersarzy politycznych międzywojnia - Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Jeśli pożyję, może o nich też napiszę!

Pisarz! Dlaczego uważam się za pisarza? Jest wielu ludzi, np. artystów, którzy napisali swoją autobiografię, a wcale nie uważają się za pisarzy. Jakie więc przyjąć kryterium zaliczenia kogoś do grona pisarzy? Jako miernik można przyjąć liczbę opublikowanych książek, ale (w systemie rynkowym) może to być grafomania. Wystarczy mieć pieniądze na koszty druku. Tak wydawał swoje książki J. Słowacki, a jest wysoko cenionym polskim poetą. Może więc za takie kryterium przyjąć popularność czytelniczą? Wielu autorów miało wzięcie u współczesnych im czytelników, ale późniejsze pokolenia nie sięgają po ich książki. Na innych współcześni nie poznali się, a wartość ich utworów odkrył dopiero „późny wnuk”, np. na twórczości C. Norwida. Widać z tego, że nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Myślę, że klucz do odpowiedzi na nie zawiera myśl S. Schamy, przytoczona jako motto tego tekstu. Jestem pisarzem, bo przedstawiam czytelnikom to, w co szczerze wierzę. Prowadzę z nimi dialog. Ci, którzy reagują na moje propozycje myślowe, czynią mnie pisarzem. I to niezależnie od tego, czy się ze mną zgadzają, czy nie. Pisarstwo to rozmowa i nie ma znaczenia, jak liczne jest grono rozmówców. Jest to rozmowa za pośrednictwem tekstu pisanego na papierze lub wyświetlanego na ekranie monitora komputera. Taką dostępną dziś wielu ludziom formą rozmowy są blogi. Ja także proponuję rozmówcom ten sposób komunikowania. Wystarczy kliknąć na www.piotrzaborny.blog.onet.pl, aby przeczytać to, czego nie chciały opublikować gazety. Zapraszam do rozmowy! Wiem, że moje książki przeczyta niewiele osób, a mój blog w Internecie nie wzbudzi takiego zainteresowania mediów, jak niedyskretne pytanie posła J. Palikota skierowane do prezydenta RP. Pociesza mnie myśl, że jeśli jeszcze trochę pożyję, może to się zmieni. Jeśli nie, to dialog ze mną podejmą następne pokolenia. Sądzę, że każdy autor powinien wyjaśnić potencjalnym czytelnikom, dlaczego, spośród wielu dostępnych tekstów, właśnie jego powinni przeczytać. Nieważne, czy po zapoznaniu się z nimi zareagują na TAK, czy na NIE. Wiem, że cała ludzka kultura jest dialogiem i w każdej wypowiedzi pobrzmiewają echa poprzednich. Ucieszyło mnie, że moje opowieści o Władysławie Gomułce, S. Tymińskim, historii Skierniewic, polityce społecznej czy o Kresach miały pewien rezonans społeczny. Spośród osób publicznych: jednych (A. Michnik, L.J. Banasik) zbulwersowały, więc odsądzili autora od czci i wiary, innych zaciekawiły bądź pobudziły do myślenia (J. Wiatr, S. Dziabała, J. Urban, K. Kąkol, J. Damrosz, J. Gajda, J. Auleytner, W. Świrgoń). Znaleźli się też tacy, którzy uznali je za wnoszące coś nowego do polskiej humanistyki (A. Rajkiewicz, B. Łagowski, W. Serczyk, W. Ważniewski, B. Wolniewicz, A. Moździerz). Ponieważ nie zależy mi na medialnej popularności, bo oglądam kłębowisko współczesnego świata spod drzwi DOMU Ojca, więc najważniejsze są dla mnie zamówienia listowne zainteresowanych czytelników o przesłanie moich książek oraz opinie osób bliskich i zaprzyjaźnionych, wśród których jest niewielu pochlebców. Te reakcje i opinie motywują mnie do dalszego pisania. Wynika to z przekonania, że istotą człowieczeństwa, obok (wypływającego z biologicznej natury człowieka) przekazywania genów i zarabiania na życie, jest DIALOG, krążenie idei społecznych, prawnych, etycznych, estetycznych … Żeby potencjalni czytelnicy rozumieli, po co piszę i dlaczego, akurat w taki sposób, interpretuję rzeczywistość społeczną, minioną i współczesną, uznałem, że wypada określić, które idee i czyny ludzkie najbardziej cenię oraz jakimi wartościami kieruję się w życiu. Krótko mówiąc, jakie jest moje credo pisarskie. Potrzeba określenia swojego podejścia do spraw społeczno-politycznych wynika z przedmiotu mojego pisarstwa, którym są niezwykli ludzie, osoby znaczące społecznie, ich idee i dokonania. Ludzie tacy wywoływali i często nadal wywołują emocje społeczne. Są przedmiotem podziwu i aprobaty, albo potępienia i sprzeciwu. Takimi byli ci, o których już pisałem, a więc m.in. M. Poniatowski, J. Wybicki, S. Staszic, ks. K. Drucki-Lubecki, król-car Aleksander I Romanow, N. Nowosilcow, A. Wielopolski, E. Kwiatkowski, W. Gomułka, S. Tymiński. Czasami zadawano mi pytanie, dlaczego piszę o kontrowersyjnych osobach. Odpowiadałem wówczas, że tacy wielcy polscy władcy, jak Mieszko I, Kazimierz Wielki czy Władysław Jagiełło także byli kontrowersyjni. Podobnie, odmiennie oceniali Polacy myśli i czyny dwóch zasłużonych dla odbudowy państwa polskiego w XX wieku adwersarzy politycznych międzywojnia - Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Jeśli pożyję, może o nich też napiszę! Obecnie obserwujemy skrajne emocje, kiedy pojawia się kwestia nadania, a zwłaszcza zmiany nazwy jakiejś ulicy oraz zburzenia lub postawienia pomnika. Wynika to z faktu, że społeczeństwo polskie było i jest spolaryzowane politycznie, więc różnie ocenia(ło) przeszłość i jej aktorów politycznych. Stąd pierwszy ma wiele pomników, a drugi – jeden. Wynikło to z umiejętności ludzi Piłsudskiego stworzenia mu dobrego pijaru medialnego. Nie oznacza to, że nie ma miejsca dla obydwu w panteonie zasłużonych Polaków. Paradoksem historii i świadomej antyendeckiej propagandy jest to, że Piłsudski ma ich wiele, chociaż ręce puczystów zbrukane są bezprawiem i bratnią krwią. Przecież obalili przemocą konstytucyjny rząd, wywołując w 1926 r. wojnę domową, w której zginęło ponad 400 Polaków. ,,Piłsudczycy” nie umieli dojść do władzy przy pomocy kartki wyborczej. Później postępowali haniebnie, gdyż skrytobójczo zamordowali kilku swoich przeciwników politycznych, a innych skazali na banicję lub osadzili w obozie karnym w Berezie Kartuskiej, gdzie brutalne łamali prawa człowieka. Tak strasznych czynów nie popełnił ani Dmowski, ani polscy narodowcy, a mówi się o nich wyłącznie negatywnie, w czym zgodni są postkomuniści i solidarnościowa lewica. Dzięki skuteczniejszej propagandzie J. Piłsudski ma we współczesnej Polsce nazwy ulic i pomniki. Ten drugi, I. Paderewski, W. Sikorski, J. Haller czy I. Daszyński mają ich niewiele, choć są równie zasłużeni dla Polski.

 

368 str., format B-5

12 innych produktów w tej samej kategorii: