Nowy produkt
|
Ten produkt nie występuje już w magazynie
Data dostępności:
O tym, co było wcześniej, zanim powstał świat widzialny i istoty go widzące, wspomniałem w wydanej w 2011 r. książeczce pt. „Prawdziwe” dzieje świata i ludzkości. Cz. 1. Temat przedstawiłem skrótowo i w półżartobliwej formie. Jej lektura sprawiła Czytelnikom trochę radości w naszych ponurych czasach, więc poprosili o napisanie dalszej części tej „baśni”. Jakiś czas opierałem się tej prośbie, bo mam „rozgrzebane” inne teksty, ale przecież piszę dla nich, a nie dla siebie. Do stworzenia niniejszej książki skłoniła mnie też lektura pracy Kennetha McLeisha Opowieści i legendy bibilijne (Warszawa 1994) i jej pochwała ze strony księdza Waldemara Chrostowskiego.
Drugim motywem napisania książki o pradziejach ludzi było wewnętrzne postanowienie, że napiszę dla mojej wnuczki Martyn-ki „ludzkim” językiem opowieść o źródłach chrześcijaństwa, żeby było jej łatwiej przygotowywać się do Komunii Świętej. Miała ona nosić tytuł Od Abrahama do św. Pawła. Wnuczka nie umiała jeszcze wtedy czytać, więc nie spieszyłem się z realizacją tej obietnicy. Nie znaczy to, że nic przez ten czas nie zrobiłem. Oczytałem się w temacie i zgromadziłem sporo materiałów do książki.
Leżały one w głębi pamięci komputera i zapewne zacząłbym pisać tę książkę za rok lub dwa, gdyby do rodzinnej Białowieży nie powrócił z misji ewangelizacyjnej w Niemczech mój szkolny kolega Jan Macuta, pastor baptystów. W toku rozmów stwierdziłem, że ten doświadczony kaznodzieja nie widzi związku pomiędzy wczesnym chrześcijaństwem a essenizmem. Nie dziwiła mnie niewiedza moich studentów na ten temat, gdyż na lekcjach religii duchowni nie uczyli o tym, a ich dociekliwość poznawcza na temat sacrum nie była wielka. Nie mogłem jednak zrozumieć, dlaczego absolwent teologii, znający na pamięć tekst Nowego Testamentu, uznaje powstanie chrześcijaństwa za zjawisko typu deux ex machina, a nie element rozwoju starożytnej myśli społeczno-etycznej, na której temat jest obszerna literatura (także ja napisałem o ideologii wczesnego chrześcijaństwa w książce Wiedza o polityce (cz. 2, Łuków 2009).
Niedawno papież Benedykt XVI wypowiedział się o esseńskim rodowodzie chrześcijaństwa, więc jest imprimatur kościelne na podejmowania tego tematu. W 1946 r. bazę informacyjną o chrześcijaństwie wzbogaciło odkrycie w Qumran antycznych tekstów licznej wspólnoty esseńskiej. Wielu biblistów poddało je analizie. Wynika z niej, że nie da się uciec od pokazania związków pomiędzy essenizmem a chrześcijaństwem, chociaż nie napisano o tym wprost w Nowym Testamencie. Z tego zrodził się pomysł napisania pracy Jan Chrzciciel, czyli Zwiastun (Warszawa 2010). Przy jej pisaniu wsparł mnie wspomniany Jan Macuta, którego przekonanie o Boskim charakterze idei Dobrej Nowiny odnotowałem w tej książce. Myśl społeczno-etyczną essenizmu i chrześcijaństwa tworzyli ci sami ludzie. Z tego względu wysoce prawdopodobne jest, że w środowisku esseńskim przez pewien czas przebywał Jan Chrzciciel i Jezus Chrystus.
Po osiągnięciu dojrzałości kapłańskiej Jan głosił idee esseńskie nad Jordanem, natomiast Jezus w rodzinnej Galilei. Więcej zwolenników zyskał kaznodzieja Jezus. Wiedział, że esseński ascetyzm i monastyczny styl życia odpowiadał niewielu Żydom, więc złagodził jego rygoryzm (dowodem na to jest jego udział w weselu w Kanie Galilejskiej). Jezus był prorokiem podobnym do Buddy, więc można go nazwać „Bogiem Radosnym”. Zalecał cieszyć się życiem (jeść mięso i pić wino), rozmnażać się i „czynić ziemię sobie poddaną”, ale jednocześnie kochać bliźnich i pomagać im w potrzebie. W ewangeliach podoba mi się idea sprawiedliwości rozdzielczej, obowiązek wspierania kalek i osób niezaradnych (ale nie leni i wydrwigroszy), nakaz stosowania miłosierdzia i przebaczania grzesznikom pod warunkiem skruchy i dążenia do naprawienia wyrządzonych komuś krzywd. O zasadach etyki chrześcijańskiej napisałem dla wnuczki w książce Dobra Nowina – światło naszej drogi (w skrócie) Wstęp
(Warszawa 2012). W niniejszej książce pokazuję przemiany sacrum na terenie starożytnego Bliskiego Wschodu i rodzenie się idei religii monoteistycznych w Egipcie i na ziemiach Żyznego Półksiężyca. Stanowi więc ona część wstępną zamierzonej kiedyś książki Od Abrahama do św. Pawła.
Istotnym powodem do napisania książki Legendaria i kod Mojżesza było stwierdzenie słabej znajomości Starego Testamentu przez polskich katolików. Nawet wykształceni Polacy nic nie wiedzą także o deizmie, który jest odnogą chrześcijaństwa i podejrzewam, że w XXI wieku stanie się wielką światową religią ludzi wykształconych, którzy na co dzień nie oczekują pomocy Opatrzności.
Książka nie jest przeznaczona dla chrześcijan, którzy wierzą w Boga bezrefleksyjnie, a Biblię traktują literalnie jako Słowo Boże, chociaż jej tekst powstawał ponad tysiąc lat i kolejni redaktorzy zmieniali go. Szanuję takie podejście do religii, jeśli wiara czyni ich lepszymi, a modlitwy umacniają taką postawę. Nie znaczy to, że osoby studiujące Biblię krytycznie i dostrzegające w jej tekście niedoróbki literackie muszą być gorszymi niż oni chrześcijanami albo heretykami czy ateistami. Jan Hus został uznany przez hierarchię Kościoła rzymsko-katolickiego za heretyka i spalony na stosie za to, że ośmielił się twórczo czytać Biblię. Podobnie potraktował Stary Testament także Jezus Chrystus i za to, że wniósł do jego tekstu poprawki, został przez faryzeuszy uznany za odszczepieńca i ukrzyżowany.
Uważam, że słaba jest taka wiara w Boga, którą może zmienić dostrzeżenie niespójności w Świętej Księdze wyznawanej religii. Mój ojciec uważał, że lektura Starego Testamentu może zgorszyć wielu chrześcijan, ponieważ jest w niej sporo opowieści, których bohaterowie zachowywali się niezgodnie z dzisiejszymi standardami etycznymi i obyczajowymi. Z tego powodu księża katoliccy zachęcają do czytania Katechizmu Kościoła katolickiego, a nie Starego Testamentu, a w czasie Mszy Świętach cytują tylko wybrane fragmenty Biblii.
Skłania to do refleksji na temat źródeł wiary i niewiary. Filozofka A.Karań-Ostrowska twierdzi, że zdarzają się ludzie, którzy są „głusi na Boga”. Uważa, że wiara wymaga słuchu, jak muzyka. Jeżeli jest ktoś głuchy na muzykę, na ogół jej nie słucha, bo jej nie rozumie, a zwłaszcza nie wypowiada się autorytatywnie na temat oper Mozarta. To dla niego obcy świat. (Czy nas jeszcze obchodzi JP II. „Gazeta Wyborcza” 26.05.2012 r., s. 33). Jest to teza nieprawdziwa, ponieważ słuch jest kategorią fizjologiczną, a poczucie transcendencji ma charakter mistyczny. Z głuchoty biologicznej można ludzi wyleczyć wprowadzając do mózgu odpowiedniego implanta. Przeżycia mistyczne są wrodzone lub wyuczone w toku edukacji religijnej. Jako dziecko miałem „słuch” na przeżycia mistyczne. W miarę upływu lat utraciłem go, ale pamiętam, na czym polega i rozumiem ludzi głębokiej wiary i ich potrzebę szukania w modlitwie pociechy oraz zwracania się do Opatrzności o pomoc.
Moja wiara jest odmienna niż powszechny w Polsce „katolicyzm ludowy”. I mam do niej prawo, niezależnie od tego, co inni sądzą na ten temat. Przecież nie zmuszam nikogo do czytania moich książek na temat religii.
Biblia jest utworem filozoficznym, religijnym, mitologicznym i historycznym ujętym w formę literacką, a więc analogicznym do Iliady i Odysei. Czytana może być „na kolanach” albo zgodnie z zasadami literaturoznawstwa, co nakazuje patrzeć nawet na pisma prorockie w kategoriach cech i pojęć gatunków literackich oraz reguł hermeneutyki, czyli uwzględniając kontekst czasu i miejsca ich powstania.
Żeby spełnić prośbę Czytelników i obietnicę złożoną wnuczce, zacząłem szperać w pamięci i starych notatkach oraz na nowo studiować starożytne księgi i rozmaite komentarze do nich, żeby zgromadzić odpowiednie materiały do napisania nowej wersji znanych opowieści o odległej przeszłości. W miejscach, gdzie miałem luki materiałowe, wsparłem się fantazją. Ze zgromadzonych w ten sposób „puzzli” ułożyłem konterfekt dziejów ludzkości, głównie z czasów kultury mówionej. Konfrontowałem jednak wiedzę legendarną z treścią zachowanych dokumentów z epoki. Książka nie ma jednak charakteru pracy naukowej, choć posłużyłem się opracowaniami naukowymi. Nie jest też fantazją Wstęp
literacką, ponieważ oparta jest na realnie istniejących antycznych tekstach.
Biblia i eposy antyczne są zbiorami mitów, legend i pięknych baśni, więc nie musiałem fantazjować, żeby zaciekawić Czytelników, jak to uczynili liczni autorzy sensacyjnych powieści (np. J. Hougan w Szyfrze Marii Magdaleny, Dan Brown w Kodzie Leonarda da Vinci czy M.Drosin w Kodzie Biblii). Na podstawie ustnych przekazów o pradziejach swojego plemienia uzdolnieni literacko kapłani i pisarze przedstawili swoje wizje początku wszechświata i ludzi oraz dalsze ich dzieje. W ich opowieściach realne fakty wymieszano z wymyślonymi postaciami i wydarzeniami. Na ich bazie liczni współcześni pisarze napisali powieści fantastyczno-historyczne, czego przykładem jest wydana w 2006 r. powieść O.Tokarczuk Anna In w grobowcach świata. Autorka przedstawiła w niej dwa światy równoległe – antyczny i współczesny, które współwystępują i oddziałują na siebie. Książki tego typu cieszą się zainteresowaniem czytelników, co pobudza licznych pisarzy do snucia kolejnych narracji historycznych. Uznałem, że też potrafię napisać atrakcyjną opowieść o pradziejach Bliskiego Wschodu i Mojżeszu bez wymyślania wątków sensacyjnych, bo jest ich wiele w starych „świętych księgach”.
Wynika to z faktu, że w opowieściach o życiu Sumeryjczyków, Babilończyków, Egipcjan oraz hebrajskiego rodu Abrahama i jego potomstwa jest tak wiele wątków sensacyjnych, że wystarczy iść ich tropem, a znajdzie się mnóstwo materiałów mogących zaciekawić Czytelników. Na ich podstawie napisano wiele powieści (fragmenty kilku przedstawiam w Aneksie). Kierowałem się sentencją, że najciekawsza jest prawda. Czy moja narracja jest na miarę oczekiwań Czytelników, dowiem się, jeśli przeczytają niniejszą książkę i zechcą podzielić się ze mną wrażeniami z jej lektury, pisząc na mój adres e-mailowy – piotr.zaborny@poczta.onet.pl
27,00 zł
15,00 zł
23,00 zł
18,00 zł
15,00 zł
20,00 zł
25,00 zł
18,00 zł
25,00 zł
27,00 zł
27,00 zł
27,00 zł